Jest wieczór, godzina dwudziesta pierwsza. To bez znaczenia, czy to czwartek, piątek, czy sobota. Zawsze jest tak samo.
Pusto...
Na ulicach nie ma nikogo, poza nielicznymi lumpami w dresach, szukającymi okazji do zdobycia pary złotych na piwo w otwartej jeszcze o tej porze Żabce.
Przed domami stoją wyczyszczone samochody. Choć każdy ma bramę i swój garaż, na ulicy nie ma miejsca do spaceru. Stoją metalowe wizytówki bogactwa właściciela. Im większy i droższy, tym lepiej. Nie ważne, że w środku właściciel zajada chleb z cebulą, wazne, że na zewnątrz stoi oznaka jego bogactwa.
Druga znajduje się w salonie. To telewizor. Jak największy. Znikają firanki i zasłony, żeby było widać pięćdziesięciocalowego potwora, świecągego za oknem. Nie ważne, co w nim jest, ważne, żeby świecił, grał kolorami, żeby go było widać za oknem.
A ludzi... nie ma.
Na ulicy nie ma nikogo. Młodzi siedzą przed ekranami komputerów, grają, blogują, czatują. Nieliczni pojechali bawić się do miasta, tańczyć w podmiejskich spelunach, zażywać seksu na kanapach starych gratów.
Średniacy znudzeni już sobą patrzą przez okna, żeby ktoś docenił ich krwawicę, ich auto i ładną elewację domu, wielki telewizor. Bo reszty nie widać, a ta reszta jest taka nędzna, że nawet dobrze, że jej nie widać. A kiedy już nikt nie spojrzy z podziwem na auto, dom, wielki telewizor i firmową sukienkę, zostanie pustka i ta nędzna rzecz, która jeszcze łączyła mieszkających razem ludzi, zniknie bezpowrotnie.
Starsi mają już wszystkiego dość. Oglądają, czytają, gotują, nudzą się..
A na ulicach pusto. Czasem tylko kot przebiegnie drogę, taki zwykły dachowiec, bo te lepsze są trzymane w domach, rasowe, jak lalki do zabawy i do robienia głupawych zdjęć na Facebooka.
Właśnie, Facebook, jedyne okno na świat. Tam wszystko jest inne, bardziej kolorowe, cudowne, bajeczne, bogate, tam kwitnie miłośc, szczęście i interesy.
A na ulicach nikogo. Bo nie ma kto tego szczęścia, przyjaźni i miłości rozdzielać. Wszyscy fałszują je na Facebooku.
Tworzą zakłamaną wizję swojego świata, w którą sami nie są w stanie uwierzyć nawet po dużej butelce wódki.