Najnowsze wpisy


kwi 30 2016 I tak mknąć na krokodylu…
Komentarze: 0

 Porsche 718 Cayman to marzenie niemal każdego faceta, który lubi sportowe auta. Auto jest piękne i ponadczasowe. Niby nowe, a jednak ciągle ma jakby tą samą sylwetkę. I łypie tymi oczami reflektorów jak krokodyl.

A pod maską 2.5 litrowy silnik o mocy 350 KM ze sprężarką o zmiennej geometrii. Doładowuje go turbina o zmiennej geometrii. I potem krokodyl rozpędza się do setki w zaledwie 4.2 sekundy. A maksymalnie potrafi wyciągnąć nawet 275 km/h.

Ceny też gryzą jak krokodyl. Ceny nowego Porsche 718 Cayman startują od 224 510 złotych, a 718 Cayman S – od 318 620 złotych.

kwi 23 2016 Samochody elektryczne to banał
Komentarze: 0

Prawdziwy samochód musi mieć silnik spalinowy. Obojętnie, czy Diesla czy benzynowy. Obojętnie, czy czterocylindrowy, czy sześcio, czy trzy. Obojętnie, czy litrowy, dziewięćsetcentymetrowy czy czterolitrowy. Obojętnie, czy działający z automatem czy skrzynią manualną.

Samochód z silnikiem spalinowym to cudowny dźwięk po włączeniu zapłonu. To pierwsze dygotanie silnika, który chce rozpędzić rozrusznik. To rozkoszne drżenie kabiny na biegu jałowym. To cudowny dźwięk silnika, który mruczy albo krzyczy, zależnie od tego, jak jedziemy. To pracujące serce, popijające benzynę, w którego krwioobiegu krąży olej silnikowy. To tykający organizm, w którym wyczuwa się każdy niewłaściwy ruch. On oddycha, on nas słucha, on jest sercem naszego auta.

 

W samochodzie elektrycznym nie ma prawdziwego, mechanicznego serca. Jest sztuczne serce, jak w szpitalu, podtrzymywane energią z baterii. Nie ma skrzyni, którą kontrolujemy bieg tego serca. To auto w ogóle nie daje radości. Nie ma w nim dżwięku, który kochamy, nie ma w nim zapachu, tego charakterystycznego zapachu kabiny i woni spalin. Nie ma żadnej więzi, która powstaje, gdy dolewa się olej, dba o odpowiednie dokręcenie każdej śrubki i o właściwe podłączenie każdego kabla. Auto elektryczne to obcy w naszym garażu, który do naprawy wymaga wizyty elektryka.

 

Nie, nie namówicie mnie na Teslę ani na żaden inny wynalazek. Nie ma mowy.

Silnik elektryczny to jest dobry do napędzania tramwaju albo pociągu, a nie do samochodu. 

kwi 17 2016 Jetta warta zachodu
Komentarze: 0

Wielu moich znajomych z niesmakiem patrzy na samochody niemieckie. Mówią, że francuskie są dużo lepsze i ładniejsze. Że japońskie mają lepszą technikę. Że koreańskie już wyprzedziły ty niemieckie. A ja się nie zgadzam.

Dla mnie nadal niemiecka technika moto jest na czele. Przykładem tego jest Volkswagen Jetta. Najnowszy model wyjątkowo mi się podoba. Jest elegancki. To taka niemiecka elegancja, pasująca do eleganckiego człowieka w pulowerze, eleganckich spodniach i ładnych okularach. Taka rodzinna elegancja, pozwalająca zabrać rodzinę na wycieczkę i cieszyć się, że ma się eleganckie auto, które jest bezpieczne.

Jetta to elegancka klasyka, piękny sedan, esencja samochodowej urody. Do tego niesamowita technologia. Reflektory ledowe i biksenonowe, systemy ułatwiające wyjazd tyłem z miejsca parkingowego, nawet sto pięćdziesiąt koni pod maską, obojętnie czy to wysokoprężny czy benzyna. Wszystkie silniki spełniają najbardziej surowe normy Euro 6.

Do tego kilka poduszek powietrznych, mocna kontrukcja i kurtyny. Najwyższy poziom, doceniony w Europie i za oceanem. Świetna niemiecka technologia silnikowa. system start stop który daje prawdziwe oszczędności paliwa w mieście. Piękny wyświetlacz multimedialny.

Najtańsza jetta kosztuje 70 tysięcy napędzana nowoczesnym silnikiem 1.2 TSI który bez trudu osiąga 105 koni mechanicznych. Wystarczy do spokojnej i dynamicznej jazdy.

Jetta jest naprawdę piękna, nowoczesna i ponadczasowa. Taka… niemiecka.

kwi 16 2016 Piękne, czerwone Renault
Komentarze: 0

Nie cierpię samochodów wulgarnych, rzucających się w oczy, wielkich, które niczym nafaszerowany kulturysta, rozpychają się na ulicach miasta.

Zwłaszcza SUV wywołują u mnie przerażenie. Marne jest to ludzkie ego, skoro trzeba je ciągle doładowywać w taki sposób. Wielki silnik, patrzenie na innych z wyższego miejsca, napęd na cztery koła, chociaż pan za kierownicą nie jeździ dalej niż kilometr poza miast. Co będzie następne? Luksusowe ciężarówki?


Dlatego podobają mi się samochody miejskie, takie jak Renault Clio, to najnowsze, zwłąszcza to w pięknej czerwieni.

Clio Kombi to moim zdsniem najładniejszy pojazd jaki obecnie można kupić w salonach. Piękna linia nadwozia, świetne dodatki, śmiałe linie.

Bardzo cieszy mnie też nowoczesny napęd samochodu - bardzo ekologiczny, bardzo oszczędny. Nie zgadzam się z tezą autora tego artykułu o Clio że auśo to moze się psuć a trzycylinfrowy silnik będzie sprawiał problemu, a do tego będzie nietrwały.


Moim zdaniem jednostka TCe, na rozrządzie, wytrzyma bez problemu i trzysta tysięcy, jak bedzie odpowiednio eksploatowana. Właściwy serwis, właściwy olej, nie traktowanie auta jak pojazdu sportowego i wszystko będzie w porządku. To, że świeca kosztuje 50 złotych, to żaden problem, wymienia się ją raz kiedyś, świece Volkswagena są jeszcze droższe. A cewka, nawet za 800 złotych, starczy na całe życie auta.

 

Zatem nie ma co bać się Clio, tylko cieszyć sie, jeśli kogoś na nie stać. Jest piękne.

 

kwi 16 2016 Smutne życie smutnego osiedla
Komentarze: 0

Jest wieczór, godzina dwudziesta pierwsza. To bez znaczenia, czy to czwartek, piątek, czy sobota. Zawsze jest tak samo.

Pusto...

Na ulicach nie ma nikogo, poza nielicznymi lumpami w dresach, szukającymi okazji do zdobycia pary złotych na piwo w otwartej jeszcze o tej porze Żabce.

Przed domami stoją wyczyszczone samochody. Choć każdy ma bramę i swój garaż, na ulicy nie ma miejsca do spaceru. Stoją metalowe wizytówki bogactwa właściciela. Im większy i droższy, tym lepiej. Nie ważne, że w środku właściciel zajada chleb z cebulą, wazne, że na zewnątrz stoi oznaka jego bogactwa.


Druga znajduje się w salonie. To telewizor. Jak największy. Znikają firanki i zasłony, żeby było widać pięćdziesięciocalowego potwora, świecągego za oknem. Nie ważne, co w nim jest, ważne, żeby świecił, grał kolorami, żeby go było widać za oknem.

 

A ludzi... nie ma.

Na ulicy nie ma nikogo. Młodzi siedzą przed ekranami komputerów, grają, blogują, czatują. Nieliczni pojechali bawić się do miasta, tańczyć w podmiejskich spelunach, zażywać seksu na kanapach starych gratów.

Średniacy znudzeni już sobą patrzą przez okna, żeby ktoś docenił ich krwawicę, ich auto i ładną elewację domu, wielki telewizor. Bo reszty nie widać, a ta reszta jest taka nędzna, że nawet dobrze, że jej nie widać. A kiedy już nikt nie spojrzy z podziwem na auto, dom, wielki telewizor i firmową sukienkę, zostanie pustka i ta nędzna rzecz, która jeszcze łączyła mieszkających razem ludzi, zniknie bezpowrotnie.


Starsi mają już wszystkiego dość. Oglądają, czytają, gotują, nudzą się..


A na ulicach pusto. Czasem tylko kot przebiegnie drogę, taki zwykły dachowiec, bo te lepsze są trzymane w domach, rasowe, jak lalki do zabawy i do robienia głupawych zdjęć na Facebooka.

 

Właśnie, Facebook, jedyne okno na świat. Tam wszystko jest inne, bardziej kolorowe, cudowne, bajeczne, bogate, tam kwitnie miłośc, szczęście i interesy.

A na ulicach nikogo. Bo nie ma kto tego szczęścia, przyjaźni i miłości rozdzielać. Wszyscy fałszują je na Facebooku.

Tworzą zakłamaną wizję swojego świata, w którą sami nie są w stanie uwierzyć nawet po dużej butelce wódki.

Miasto śpi